Pada pytanie- Jadźka czy możesz przyjechać do pomocy? Weź pomyśl. Ja- dobra. Jutro oddzwonię.
Rozmowa z mamą szybkie zastanowienie i na drugi dzień dzwonie, że przyjeżdżam. Radość po drugiej stronie nie ziemska :-)
Zaczęłam pakowanie i z małymi przygodami wyruszyłam Kierunek Hel :-)
Pracy było dużo. Momentami byłam naprawdę zmęczona ale najważniejsze, że Focza załoga była zadowolona.
Fajnie było zobaczyć tegoroczne maluchy po miesiącu. Urosły skubane :-)
Zleciały dwa tygodnie szybko. Nadszedł ostatni dzień mojego pobytu. Miałam wolne. Mogłam na spokojnie przygotować się do wyjazdu. Jak się obrobiłam z pakowaniem to poszłam na zakupy. Po drodze wdepłam do Domu Morświna pożegnać się z obsługą. Później przyszłam do Muzeum znajdującego się na terenie Fokarium też się pożegnać z Paniami.
Dzień był bardzo zakręcony. Wybiła godzina 18.00. Pożegnalna pizza przybyła. Zjedliśmy ją ze smakiem. Jedna z trenerek mówi to czas na deser. Ja niczego nie świadoma byłam pewna, że idzie rozmrozić śledzie na wieczorne karmienie rehabilitowanych fok.
Ja się obracam a trenerka wchodzi z tortem. Zaczęła się przemowa, że chcieli mi bardzo podziękować za pomoc. Ja się poryczałam ze wzruszenia (nawet teraz pisząc ten tekst łzy same mi chcą płynąć). Poczułam się bardzo, bardzo, bardzo, bardzo doceniona przez Załogę!!!!!!! nie spodziewałam się takiej niespodzianki. Tort był truskawkowy co moje wzruszenie wzmocniło.
Dla tego miejsca, ludzi i Fok warto przejechać pół Polski!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
E, chyba co najmniej 5/6 Polski. Ale tak czy inaczej - Ci szalenie zazdroszczę!
OdpowiedzUsuń