Wpis należy potraktować "pół żartem, pół serio". Teraz co i jak i dlaczego tak. Dzisiaj dzień zmian przemeblowania w domu. Przyjechali nam odświeżyć komplet wypoczynkowy. Ja do końca rozwaliłam starą rozkładaną leżankę i miejsce na nowe zrobiłam w pokoju z pomocą mamy.
Rano zebrałam się do odsłaniania tego co czekało na czyszczenie na dworze. Na spokojnie biorę plandekę, odsłaniam zerkając co moja Gaja (psina) robi. Gdy już brałam ostatnią płachtę ku mojemu zdziwieniu i zaskoczeniu zobaczyłam, że mamy lokatorkę (stwierdziłam, że to damski odpowiednik). Uwiła sobie mieszkanie Ropucha koło mebli :-) Najciekawsze, że ona sobie już tydzień pod naszym oknem pomieszkuje. (W zeszłym tygodniu najpierw mama ją zobaczyła. Następnie ja poszłam jej zrobić parę zdjęć aby uwiecznić odwiedziny). Zadzwoniłam do mamy powiedzieć jej kto sobie pod oknem mieszka. Po paru minutach mama przyszła żebyśmy mogły zrobić co miałyśmy zrobić. Pokazałam, że ropucha sobie uwiła gniazdo w danym miejscu. Nie było jej w mieszkaniu jak zaczęłyśmy "rewolucje". Jak się zaczęło to patrzę, że ta agregatka wlazła pod meble. Jazda bez trzymanki się zaczęła. Co ją brałam na łopatkę to ta złaziła i kumkała w inną stronę. Najlepsze, że właziła w takie miejsca co nie powinna i trzeba było uważać żeby jej nie rozciapciać. Śmiechu było przy tym co nie miara. W końcu się udało ją zebrać i przenieść w bezpieczne miejsce. Takim sposobem nazwałam ropuchę Helena :-) To imię samo się tak nasunęło. Wesoły i pracowity był ten piątek :-)
Warto poczytać wiadomości na temat tych płazów!!!